Bo... Tak jakoś wyszło

Pewnie ten temat przejdzie bez echa, jak większość z tego co napisałem, ale nie zaszkodzi spróbować.

Bo słodkości? Bo zafascynowanie wschodem? Bo coś innego?

Nie ważne, właściwie to miałem pisać o czymś innym.

Jestem człowiekiem, który daje z siebie zawsze wszystko. Było by to nawet i dobre gdyby chodziło tylko o te "dobre" rzeczy. Niestety dotyczy to też wszelkiego rodzaju nałogów. Obserwuje ten portal i forum już od paru lat, prawie od początku. Wynajduje coraz to kolejne tytuły, gdzie zdobędę wszystko co się da i następuje koniec. W dzisiejszych czasach coraz łatwiej o taką sytuację. Gdy krytykujemy jakąś grę, często jednym z argumentów na minus jest słaby endgame. Ale gier mamy kilkaset! Dlatego nie mogłem przestać i coraz to nowsze i nowsze tytuły wciągały mnie w spiralę głupimi chwytami marketingowymi.

Jednak potrafię często zauważyć, że coś jest nie tak. Zazwyczaj gdy jest już za późno. Dlatego też komputer lądował w piwnicy kilka razy. Na miesiąc, dwa. Kompletne odcięcie nie jest zbyt dobrym posunięciem. Przez to zawsze jakimś cudem wracał na swoje miejsce. "A bo wiesz, niedługo matura, musze się pouczyć". "A, no wiesz, zacząłem studia, jakoś musze się uczyć i komunikować ze światem, a bez niego nie potrafię”

Tak samo z anime. Jeszcze jeden z nałogów rozpoznany zbyt późno. Wszystko zaczęło się od bardzo popularnego tytułu w Polsce jakim jest Dragon Ball. Jestem z rocznika 95, nie wiem czy leciało to w telewizji jak byłem mały, ale ja zacząłem dużo później. Mniej więcej w wieku 14 lat. Albo nawet mniej. Dzisiaj trudno mi to ogarnąć, musiałbym zajrzeć na http://animecalendar.net. (Kolejny przykład schorzenia, wszystkie momenty mojego życia najłatwiej mi umieścić w czasie używając tego kalendarza. Patrząc jaki tytuł akurat leciał w japońskiej telewizji. To nie zdrowe.) Wracając do Dragon Balla. Wszyscy wiedzą, że długa seria. Jedna z najdłuższych. Obejrzałem całość bardzo szybko, zadziwiająco szybko. Ale to dopiero początek. Wtedy byłem w stanie wytrzymać 6-7 trzydziesto-minutowych odcinków dziennie. Szybko głowa zaczynała boleć. Zresztą, były jeszcze inne rzeczy do roboty, nie tylko ta jedna.

Po obejrzeniu Dragon Balla zagrałem w grę internetową przez przeglądarkę jaką była, i jeszcze chyba jest, kosmiczni.pl. (To nie reklama). Poznałem tam jedną osobę, która już była wkręcona w tych tematach i obejrzała co nieco. Był to maniak anime Higurashi no naku koro ni. I zgadnijcie co mi polecił jako pierwsze do obejrzenia. Brawo! Właśnie ten tytuł. Dlatego, że trochę we mnie psychopaty spodobał mi się ten tytuł. W sumie dziś nie wiem dlaczego. Pierwsza seria, druga. I dołączyłem do tego dziwacznego grona maniaków. Pokazał wtedy stronę Anime Shinden (Znowu nie reklama). Ech. Otworzyły się przede mną bramy królestwa niebieskiego. Wtedy faktycznie niebieskiego bo stara strona była niebieska. Jako czternastolatek bardzo moją uwagę przyciągnęła kategoria „Ecchi”. Wszyscy powinni zrozumieć dlaczego. Wszystko na tej stronie było tak fajnie przedstawione, okładki piękne. Wtedy też moją uwagę przyciągnął jeden tytuł. Sora no otoshimono. Piękna była okładka. Arbuz, naprawdę wspaniały.

Zaczęło się niewinnie. Bardzo długo moją fascynację japońską animacją udało mi się ukryć przed rodzicami. W sumie to dowiedzieli się, że oglądam chińskie bajki dopiero dwa lata temu. Jak miałem 17 lat.

No właśnie, niewinnie. Po jakimś niezbyt długim czasie dział „Ecchi” stał się niewystarczający, wszystkie tytuły zostały przeze mnie obejrzane. Wtedy też moje oczy skierowały swoją uwagę w stronę „Topki”. Czyli tych ponoć najlepszych tytułów. No i zaczęło się od nowa. Code Geass, Tengen toppa gurren laggan i inne. Teraz byłem w stanie obejrzeć około 12 odcinków dziennie.

Moją sytuację pogorszyły tzw. Tasiemce. Wszyscy je znamy. Od jednego z nich zaczęła się moja „przygoda”. Jako drugi na mej liście tasiemców znalazł się tytuł: „One Piece”. Wszyscy wiemy, długi tytuł, wciągający (kiedyś?) i śmieszny. Wtedy też rozpoczęła się trochę rewolucja w moim oglądaniu. Kiedy zaczynałem oglądałem gdzieś około 14 odcinków dziennie. Pod koniec mojego oglądania tego tytułu było już około 40 odcinków. Ale to też wina samego producenta. Dwie i pół minuty openingu, wstęp minuta i cztery minuty przypomnienie poprzedniego odcinka. Wtedy właśnie zwiększyła się moja „odporność” na głupotę tych serialów. Nie męczyłem się oglądając anime. Cały dzień mogłem oglądać a głowę miałem mocną i sprawną jakbym nic nie robił cały dzień. Bo faktycznie tak było. Nic nie robiłem całe dnie. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć – zmarnowałem prawdopodobnie najpiękniejsze chwile z młodości.

Po One Piece był Bleach, Fairy Tail, Fullmetal Alchemist. Zacząłem oglądać filmy. Założyłem konto na tym śmiesznym portalu „My anime list”. Dzisiaj to wręcz śmieszne. „Moja lista anime” prawie jak „Mój mały pamiętniczek”. Dziecinne to. Wtedy przekroczyłem próg pięciuset tytułów na liście. Żałuje tego jak nic innego. A to tylko połowa. Piękna lista, za***iste tło, tysiące osób ją oglądało.

Beznadzieja.

Oglądałem tą listę setki razy. Patrzałem na swojego internetowego penisa. Niektórzy powiedzą, że to wszystko aby sobie mieć porządek. Ładny katalog i żeby wiedzieć co się obejrzało a co mamy następne na liście. To nie prawda. Wszyscy uwielbiamy rosnącą cyferkę przy „Completed”. Nie ma od tego wyjątków.

Po jakimś czasie zdałem sobie z właśnie tego sprawę i usunąłem ją. Nie wiem jak jest teraz, ale wtedy nie dało się usunąć całej listy za jednym razem. Musiałem każdy tytuł z osobna ręcznie usuwać. Usunąć styl listy nad którym pracowałem godzinami.

Usunięcie listy nie sprawiło jednak, że przestałem oglądać japońską animację. Co to to nie. Z już wyemitowanych tytułów już nie miałem nic do obejrzenia. Trzeba było zacząć obserwować to co właśnie wychodzi. A, że zaczęły wychodzić coraz większe głupoty to nie moja wina. Ten rynek zaczął powoli podupadać. Rok temu było tak, że średnio tylko dwie serie zasługiwały na uwagę, z chyba około piętnastu. Najgorszy był sezon loli. Nie pamiętam kiedy był, ale pamiętam, że był najgorszy. (Często można znaleźć jakiś motyw przewodni danego sezonu w roku, o czym niewielu wie). Nie wiem jak jest teraz bo od około właśnie roku tego nie śledzę. Ostatnim tytułem jaki obejrzałem było „No game no life”. W sumie nowa seria. I niech będzie to uroczyste zakończenie mojej „przygody” z animacją wschodu. Mimo wszystko, świetny tytuł. Aż przetłumaczyłem pierwszy tom noveli z angielskiego na polski. Tak dla siebie, nie podzielę się bo wszystko jest na papierze.

Teraz odpowiadam na pytania.

1. Nie, nikt nie zauważył, że ze mną coś nie tak. Zachowywałem się normalnie. Nie latałem z przypinkami czy naszywkami słodkich narysowanych dziewczynek na wszystkich częściach garderoby jak jakiś chory otaku. Z zewnątrz nie można było po mnie w żaden sposób poznać, że coś tutaj nie tak. Oceny miałem dobre, nawet bardzo dobre bez wielkiego pokładu czasu na naukę w domu. Dlatego też nikt nie miał pretensji o to co ja sobie w wolnym czasie robie.

2. (…)spodobał mi się ten tytuł. W sumie dziś nie wiem dlaczego.(…) O co w tym chodzi? Wszystko blednie, kolory bledną, genialne pomysły bledną, śmieszne dialogi i gagi nie są już śmieszne. Próbowałem przypomnieć sobie niedawno tą serię. Co mi się w tym podobało? Nie wiem. Tak z większością tytułów.
Przez to głównie przestałem oglądać te „Ongoing”. Chciałem przypomnieć sobie parę tytułów, które wiele ludzi uznaje za „genialne” i które ja tak samo postrzegałem w przeszłości. Ale dzisiaj, tzn. Rok temu. Nudy.

A może to przez książki? Półtorej roku temu kupiłem sobie Kindle. Może to przez to, że po poznaniu kilkuset naprawdę wartościowych dzieł literatury ta cała japońska komercja przestała mnie interesować? Stała się denna i nie reprezentująca sobą niczego? Dosłownie?

No może nie wszystkie, wyróżnić mogę parę tytułów ze względu na grafikę, czy muzykę, ale na pewno nie za treść. A te które mogę wnieść na trochę wyższy poziom to tylko filmy pełnometrażowe anime. W serialach nie znajduję już dzisiaj przyjemności. Anime stało się dla mnie Chińskimi bajkami. I proszę mi mówić, że się nie znam! Jestem pewien, że się znam i nie są to tylko komentarze rozpieszczonego bachora.

A co do muzyki. Tego jednak nie dało się ze mnie wykorzenić. Na moim telefonie większość (około 90%) to OST z gier Touhou i doujinshi z tym związane. Wiem, nie bardzo związane z anime, ale z „kulturą” japonii już tak.
Pisząc ten tekst cały czas leci mi to: https://www.youtube.com/watch?v=6OOl0yA2v2g

Muzyka chyba nie jest szkodliwa, co nie? Muszę zapytać się lekarza.

3. Moja ulubiona ryba to śledź. Dziwne pytanie.

Jestem pewien, że jest na tym forum masa osób które nie robi nic innego przez cały dzień poza oglądaniem anime i graniem w mmo.
Przyhamujcie trochę. Przy każdym włączeniu odcinka japońskiego serialu animowanego przypomnijcie sobie ten tekst i zapytajcie – czy warto tak marnować czas?

Bardziej bezproduktywnego działania nie potrafię sobie wyobrazić, chyba, że pisanie o tym, że się nie powinno tego robić. Jak to właśnie robie.

Chciałbym móc spojrzeć jeszcze na anime w pozytywnym świetle, ale poza niewieloma wyjątkami muzycznymi już nie potrafię.

Właściwie to nie wiem po co to piszę. Jakaś taka wewnętrzna potrzeba mnie napadła, chęć, żeby przeczytał to ktoś obcy i coś o tym powiedział. Wszyscy z mojego najbliższego otoczenia poznali mój problem. Teraz kolej na oświecanie innych ludzi.

Teraz nie wiem za bardzo jak mam traktować ten tekst. I jak wy powinniście go potraktować. „Co autor miał na myśli pisząc, że zasłony były niebieskie?”. Mimo iż to pytanie proste to autor nie wie. Autor tylko tworzy, czytelnicy są od rozumienia.

Chciałem też się was zapytać: Dlaczego oglądacie Anime?

1. Daje wam to ulgę?

2. Dzięki temu odcinacie się od świata?

3. Bo fajne?

4. Bo są małe słodkie dziewczynki robiące słodkie rzeczy?

5. Bo majezon fajnie smakuje z pamidorem?

6. Bo to tylko mała cząstka jakże obszernej, wspaniałej i mądrej, nie tak jak nasza. (Ekhm… )kultury?

7. Bo…

Ja oglądałem, bo 1 i 2. W wieku czternastu lat nie trudno popaść w taki nałóg.

I dlaczego uważacie, że to co robicie jest fajne?

A może opowiecie mi swoją historię i wyjaśnicie jak to się zaczęło?

Powinno znaleźć się to na jakimś innym forum. Poświęconym w całości otaku, a nie tutaj dla mmorpg. Tylko, że te dwie rzeczy są w jakiś sposób ze sobą powiązane. I zauważyłem, że sporo ludzi tutaj ogląda anime.

Trochę długie wyszło. Może takie coś powinno znaleźć się w dziale „Wasze teksty”. Albo jeszcze lepiej -- w blogu?
Może, ale ja chcę jakąś dyskusję.

Tylko proszę mnie nie wyzywać, może się to źle skończyć…

W sumie to głupie jest to co napisałem…

TL;DR

Z anime jak ze wszystkim innym: serialami, filmami, grami. Oglądam żeby zabijanie czasu sprawiło mi przyjemność.

Bardzo ładnie napisane + piękna muzyka.

Oglądanie anime: dobre czy złe? Fajne czy głupie?
Ani takie ani takie. O ile ogląda się z umiarem i nie przedstawia się nad inne czynności to na pewno nie przeszkadza. Nie sądzę, że różni się to jakkolwiek od oglądania seriali... no może trochę (anime bardziej wpływają na zachowanie).

Czy marnuje życie?
Tak samo jak gry i inne czynności na komputerze, no i zależy ile oglądasz :/ .

Zwykle oglądam dla ciekawej fabuły, rzadziej dla motywacji (wiem dziwne :P ), czasami, żeby odciąć się od świata.

Btw. bardzo dobry artykuł.

4 - zdecydowanie tak. Przesłodzone małe dziewczynki, to jest to, czego w anime szukam.

Tak serio, to oglądam w wolnym czasie i dla zabicia czasu, jak akurat nic innego nie robię. Poza tym piszesz o marnowaniu czasu... Wiesz w którym momencie marnuje się czas? W którym sam stwierdzisz, że go zmarnowałeś. Ja oglądając anime/filmy nie marnuje czasu. W zasadzie to czasu nigdy nie marnuje. Przynajmniej nie w moim odczuciu, a wszak co mnie interesuje innych zdanie na ten temat. Skoro lubisz oglądać, to czemu miałbyś tego nie robić. Można poświęcać się wszystkiemu, możesz nawet przez godziny wpatrywać się w ścianę, jak lubisz - i tak długo jak dla Ciebie jest to ok, czas nie będzie zmarnowany.

niektórzy lubią śledzie w occie, inni w oleju, jeszcze inni śledzika bez soku z kartofli nie tkną,a tobie śledzik tak zasmakował że żarłeś go non stop, ba! Spóbowałeś każdego rodzaju, w każdej możliwej kombinacji i uświadomiłeś sobie teraz że już wymiotujesz rybkami na dywan. To normalne, nie ma co się bulwersować. Anime jest i będzie powtarzalne, widzowie to dzieci, młodzież no i już ten mniejszy odsetek, ale jednak, dorośli. Nowe sezony to w sumie te same schematy, tylko ubrany i inne ciuszki. Dlaczego? Żeby było to atrakcyjne dla nowego pokolenia, dla ciebie początkiem było DB dla innych będzie to Bleach albo jeszcze świeży Magi. Tak jak każdy w końcu wyrósł z Kubusia Puchatka i Power Ranger, tak ty wyrosłeś z anime. To że nie możesz już tam znaleźć nic wartościowego nie znaczy że inni będą myśleć tak samo. To co znajdą oglądając anime zależy tylko od nich, niektórych przyciągnie świeże podejście do pewnych stereotypów, innych poruszą wzruszające momenty(w takim Clannad np.) innych z koleji będą pociągać sceny walk i brutalność. Tylko oni mogą zdecydować czy byłto czas stracony czy nie. Zachowujesz się jak osoba, która już się przeżarła tymi śledziami i teraz pisze, krzyczy i przekonuje zjadaczy śledzi że marnują życie wpieprzając to coś.

Zaprawdę powiadam wam! Nie warto! Każdy rodzaj! Z każdej beczki próbowałem! Świata poza nimi nie widziałem! A teraz rzygam nimi ludzie! RZYGAM!

No, coś w ten deseń. A mnie te śledzie dalej smakują :P

Zdecydowanie odpowiedzi 3 i 4.

Nie chcę nawet pytać ile czasu "zmarnowałeś" na pisanie tego.

Aż przetłumaczyłem pierwszy tom noveli z angielskiego na polski. Tak dla siebie, nie podzielę się bo wszystko jest na papierze.

Jak chcesz coś potłumaczyć, to pisz na priva. Potrzebni nam tłumacze do mang/anime w grupie akurat. To nie ironia jak coś.

Oglądam po prostu bo lubię,a zaczeło się od tajemnic przeszłosci i GTO na hyperze jeszcze(mało kto miał w tedy komputer i internet).

Oglądam bo lubię i tyle. Nie przemawiają do mnie obecne filmy i seriale. Od lat wolę oglądać anime. Nie ważne co się robi, czy to czytanie książek, oglądanie filmów, granie czy też oglądanie anime. Ważne by to robić z umiarem. Ja w trakcie roku szkolnego oglądam 4-6 odcinków dziennie, a w dni wolne koło 10-15 ale to jeśli na zewnątrz jest okropna pogoda i nie mam nic innego do roboty. Wiadomo, trzeba mieć umiar, robić to co się lubi. A właśnie. Napisałeś " czy warto tak bezproduktywnie marnować czas?". Powiem wprost, oglądanie anime nie jest marnowaniem czasu. Jeśli robisz to co chcesz, to co lubisz, to co ci się podoba, to w żadnym wypadku nie będzie to czas zmarnowany

OST zajefajny d-.-b. Zaraz na telefon sobie ściągnę. Ale co do tematu... Jeśli chodzi oto dlaczego oglądam anime....

Fakt mogę napisać że pozwala mi się odciąć od świata, bo daje ulgę, frajdę, jest fajne i są słodkie dziewczynki ale to nie o to chodzi (mimo że to wszystko jest! :D)

Ja anime zacząłem oglądać z głupiej ciekawości bo kumpel kiedyś (ze 3 lata temu?) zapuścił na lekcji Bleach'a. Na początku patrzyłem na to krzywo, ba nawet bardzo - myślałem sobie "Co to kuźwa za szajs, jakieś starocie z CN oglądasz?" (ano starocie bo to były pierwsze odcinki i kreska jaka była wiecie ;)) Ale siedząc tak obok patrzyłem i patrzyłem coraz chętniej i coraz bardziej nie mogąc oderwać wzroku... Chwilę później znalazłem się w domu oglądając Bleach'a od początku - dałem ponieść się przygodzie która wtedy była dla mnie niesamowita, temu pierwszemu openingowi (~Asterisk~ ahh nadal mam na telefonie i lubię posłuchać) czas mijał coraz szybciej a ja oglądałem następne i następne odcinki. W pewnym momencie dotarłem do końca i czułem niewytłumaczalną pustkę, czułem że muszę znaleźć coś co ją wypełni... Wypożyczyłem jakieś książki ale nie potrafiłem się na nich skupić - umysł cały czas uciekał do tej wspaniałej krainy wolności, walk, super-mocy i ogólnego kozactwa. I tak już poleciało z górki - dni, tygodnie, lata mijały a ja oglądałem kolejne i kolejne anime. Dziś 3 lata po tym dniu na MAL'u mam obejrzane 155 serii - nie jestem jakimś tam no-life'm OTAKU co całymi dniami ogląda (szczególnie w tym roku bo matura... Tak jak ty zresztą jestem 95) ale anime zajmuje u mnie specjalne miejsce W tygodniu staram się znaleźć miejsce przynajmniej dla tych kilku nowych odcinków ze śledzonych przez mnie serii. Co do samego anime - tak jak ty mam serie które kiedyś oglądałem z zapartym tchem a w tej chwili myślę co mi się w nich podobało ale mam też ulubione serie. Takie które mimo obejrzenia ich z 5 razy nadal wzbudzają we mnie uczucia od skrajnego szczęścia po skrajny smutek (TAK PŁAKAŁEM I TO NIE RAZ i co zhejtujecie mnie? Na pewno nie bo sami pewnie płakaliście przy przynajmniej jednym tytule).

Jedni widzą w anime zapełniacz czasu, drudzy oglądają dla ładnych dziewczynek, jeszcze inni w innym celu. Ja oglądam anime bo (śmiejcie się śmiejcie) pomaga znaleźć mi wyjście z niektórych trudnych sytuacji, daje nadzieje na lepsze jutro, daje do myślenia i uczy co jest ważne w życiu (oj są takie anime, są). Dla mnie gadanie ludzi o "Chińskich Bajkach" jest trochę nie zrozumiałe. Komentują a nie oglądali ani jednego albo obejrzeli jakiegoś hentaj'ca, widzieli gif'a czy art work'a i od razu mają mylne spostrzeżenia. Nie będę Cię hejtował broń Boże - po temacie pomyślałem "O jakiś kolejny hejter z prowokacją wyskoczył, zaraz będzie burza" a tu proszę - byłeś jednym z nas, naszym "nakama" ale po prostu się wypaliłeś - bywa. W każdej dziedzinie - ludziom nudzą się ich hobby, ulubione sporty, zajęcia - każdemu bez wyjątku. Nie wykluczam że kiedyś i mi się znudzi anime, nie będę miał czasu lub coś innego. Mimo to nie żałuje ani minuty spędzonej na anime, żadnej z chwil spędzonych w zawiedzeniu, złości, smutku aż po łzy i śmiechu aż po ból brzucha. Każde anime które obejrzałem szanuję i jestem z tego dumny. Dzięki anime poznałem zresztą nowych ludzi z którym mam o czym gadać, pośmiać czy wymienić się informacjami.

Ehh zgubiłem wątek więc to pewnie oznaka żeby kończyć. Jeśli masz pytania wal śmiało w tym temacie a odpowiem.

--------

BTW gdybym to ja miał taki temat na maturę... Wskazać wartości anime i mangi... Chyba z 10 kartek wypracowania bym napisał ;)

Nie bedzie to czas zmarnowany nawet jesli bedziesz oglądał 24/7 i nic innego nie robił pod warunkiem że sprawia to przyjemnosc.

To też nie tak, że jest to czas do końca zmarnowany tak jak napisałem.

Nie rozpatrujmy tego tylko w kolorach czerni i bieli.

Szarość też tutaj występuje.

Dlaczego wydaje mi się ten czas jednak trochę zmarnowany?

Wytłumaczenie trochę jest w tekście. Patrząc na te tytuły z dzisiejszej perspektywy - głupie i już nie śmieszne to wszystko przestało mieć sens. "Dlaczego ja przy tym tyle siedziałem do cholery?".

A z drugiej strony, co jak co, ale anime w znacznym stopniu ukształtowało mój charakter. I nie mówię, że na złe.

Wpłynęło to do mojego życia i nigdy już nie wyleci.

Nie chce też całkowicie negować jakiejkolwiek przyjemności z oglądania anime, tylko no, wiecie. Tak jakoś wyszło.

Po prostu zbyt mocnych słów użyłem. A nie wiem w jaki inny sposób miałbym to określić, wyszedłby wtedy prawdopodobnie tekst dwa razy dłuższy.

Niby to lubiłem i w ogóle. Ale siedziałem przed komputerem i oglądałem kiedy wszyscy i wszystko na około żyło. To też moja wina, nie potrafię się powstrzymać. Jak coś mnie złapie to już nie puszcza.

Tak to prawda - anime też ukształtowało mój charakter, zmieniło moje spojrzenie na świat. Teraz szanuje każdą decyzję i zdanie innych, potrafię docenić "małe piękno" zawarte w różnych rzeczach. Jestem także bardziej otwarty i nastawiony na ochronę swoich ideałów. To co się w nas zmieniło już kolejny raz się nie zmieni. Nikt też nie mówi (a przynajmniej ja) że negujesz przyjemność oglądania anime , czy coś. Tak jak to napisałem wyżej to twoje "Tak jakoś wyszło" to poprostu wypalenie przez nadmierne oglądanie anime, spędzanie przy nim za dużo czasu. To tak samo jak był polubił grę w nogę i grał przez te (4 lata tak?) non stop dzień w dzień czy to w upał, czy to mróz po kilka, kilkanaście godzin. Efekt był by ten sam - znudziło by Ci się i tyle ;P

stary pierdziel już chyba jesteś, każda nasza decyzja, dobra czy zła, kształtuje nasz charakter, patrzenie wstecz i żałowanie tych zmarnowanych według ciebie godzin, jest bez sensu. Jedyna pociecha dla ciebie to to że czegoś się nauczyłeś

Nie żałuje, może trochę.

Ale każdy z nas w swoim życiu żałuje jakiejś sytuacji. Na pewno nie całego życia, bo to by było zbyt drastyczne, ale jakiejś sytuacji na pewno.

Jak wyżej napisałem -- nie dokładnie o zmarnowanie czasu mi chodziło. Tylko sam nie wiem jak to określić :D.

aha, jesienna melancholia, polecam sok z kartofli albo okład z młodych piersi

Jeśli chodzi o coś takiego że zatrzymujesz się na chwilę i próbujesz podsumować co do tej pory osiągnąłeś i mógłbyś osiągnąć gdybyś nie oglądał anime - nie przejmuj się tym to nie istotne. Powinieneś być zadowolony ba dumny z obejrzanych serii ;)

Faktycznie, już jesień. Ale szybko ten czas leci. :D

Fajnie napisane, prawie jak z forum "Anonimowych Animecholików". Ja sądzę, że wszystko jest dla ludzi, powiedz czy zamiast oglądać anime w wieku 17 lat robiłbyś coś pożytecznego? Oczywiście w czasie wolnym. Mimo iż cię nie znam sądzę, że zarówno Ty jak i 90% nastolatków siedziałaby wtedy na fb czy oglądała filmy na yt, może grała w jakieś gry. Zrzucanie swoich niepowodzeń na jakąś formę rozrywki i rozpamiętywanie przeszłości jest jak mówienie "Kiedyś było lepiej". Po pierwsze nic z tego nie wynika i nie, kiedyś nie było lepiej, po prostu tak nam się wydaje. PS: Nie pisz, strzelam będąc koło 20 "zmarnowałem prawdopodobnie najpiękniejsze chwile z młodości." bo to nie prawda, zresztą najprawdopodobniej stary jeszcze nie jesteś.

Wszystko z umiarem.

Wiesz? Osobiście oglądam anime aby popatrzeć sobię jak ludziom coś w życiu wychodzi. Jest to całkowite przeciwieństwo mojego szarego, nudnego życia. Czasami fajnie sobię chociaz powyobrażać że jest się w innym, cudownym wręcz świecie w którym coś się dzieje.

Pewnie tylko mi się wydaje ale taki jest właśnie ten świat. Gdybym miał dodać czemu oglądam anime to powiedziałbym, że dla relaksu. Dzięki anime można odpocząć psychicznie od codziennego stresu. Oglądanie anime nie musi mieć konkretnego celu. Co można robić zamiast anime? Każdy ma swoje hobby ( bezsensowne zajęcia dzięki którym tracimy czas ) i chce poświęcić się w mniejszym bądź większym stopniu.