W końcu udało mi się znaleźć części i czas, coby zmodernizować komputer. Ale gdyby wszystko poszło sprawnie nie pisałbym tutaj...
Skręciłem wszystko, z gracją naciskam przycisk POWER, rusza... ale ruszyć nie może. Wszystko pracuje, dysk kręci się i buczy radośnie, uprzednio umieszczona w napędzie płyta z Windą kręci się ochoczo, wszelki wentylator działa i pracuje... ale płyta główna milczy. Na monitorze czerń.
Szukałem rozwiązania na własną rękę, ale nie udało mi się dojść do niczego konkretnego.
Odłączyłem dysk - bez zmian.
Dodatkowo odłączyłem kartę graficzną - nope.
Podłączyłem wszystko, odłączyłem procesor (dokładniej zasilanie procesora, skończyła mi się pasta termoprzewodząca) - bez rezultatu.
W końcu odłączyłem sam RAM - płyta piszczy seriami po trzy.
Chciałem podłączyć stary zasilacz, ale kabel od procesora nie chce współpracować - a raczej ja nie miałem już siły się z nim bawić (4 piny na kablu, 8 na płycie. Przy pierwszym podejściu nie trafiłem, kolejnych nie było). Tak czy inaczej, po podpięciu bez procesora płyta dalej stała i milczała.
Wyjąłem baterię z płyty - efektów brak.
Sprawdziłem wszystkie kable - nie to.
Skończyły mi się pomysły, a do serwisu daleko (a w serwisie drogo, a pozbycie się kompa na dwa tygodnie średnio mi się uśmiecha).
Mobo ASUS P7H55-M.